W autobusie do Blue City spiącą Justynę napastują tubylcy, kolejno dotykając jej tatuaż na stopie i wlosy. Mi też udaje się przespać polowę drogi, budzi mnie dopiero huk spadającego z pólki nade mną silnika od motoru, wciskające się na moje kolana jakies dziecko i sapiący nad uchem spocony facet. Jakis czas przed Jodhpurem w autobusie robi się gorąco jak w piecu, mnie robi się niedobrze, więc cieszę się że nie zjadlam sniadania. Mimo że krótka, a autobus calkiem wygodny, to jednak męcząca podróż. O ile lepiej jest jeździć pociągami!
Dojeżdżamy na miejsce i zastanawiamy się czy nie uciekać gdzie pieprz rosnie. Pierwsze wrażenie? Smród, brud i ubóstwo. W dodatku, mimo wczesnej pory, jest już tak gorąco że, poza unoszącym się pylem, nie ma czym oddychać. Stacja na której wysiadamy nie robi najlepszego wrażenia, a jeszcze kierowca tak inteligentnie zaparkowal między budynkami, że wyjscie z autobusu z dużym plecakiem to nie lada wyczyn. Dodać trzeba jeszcze tlumy pasażerów i jeszcze więks...