Pociągi w Indiach

O podróżowaniu koleją indyjską wiele już napisano, ja oryginalna nie będę i dorzucę też coś od siebie. Właśnie temat podróżowania pociągami przed wyjazdem zjadł mi najwięcej nerwów. Teraz to wydaje się być zabawne, ale wtedy naprawdę martwiłam się, że sobie nie poradzimy, bo a to złodzieje, a to problemy z biletami, konduktorzy chyhający na łapówki, a to spóźnienia i odwołania. Rzeczywistość, po raz kolejny, okazała się mniej straszna i dużo łatwiejsza do oswojenia niż nam to przedstawiano. A może to tylko ja i moja skłonność do martwienia się na zapas. W każdym razie wtedy wydawało mi się to trudne, teraz wiem, że nie taki diabeł straszny.

Przygoda zaczyna się już przy kupowaniu biletów, bo wbrew pozorom to nie jest taka prosta
sprawa. Najpierw, trzeba odczekać swoje w kolejce. W międzyczasie (lub wcześniej) wypełnić formularz rezerwacji, wpisując mnóstwo danych. My zawsze korzystaliśmy z kolejowego biura dla turystów, ze względu na mniejsze kolejki. Biura te są w dużych, ważnych miastach jak Delhi, Jaipur czy Kalkuta. Jako turyści, zamawiając w tych specjalnych biurach, dostawaliśmy bilety głównie z puli dla turystów, tzw. foreign tourist quota. Jednak nie było problemu jeśli brakowało dla nas biletów z tej puli, bo wtedy ciągnęli albo z głównej, albo z tatkal quota (czasen nawet bez dopłaty). Ta ostatnia pula, są to bilety last minute, dostępne dopiero na 5 dni przed odjazdem. Są oczywiście odpowiednio droższe, dla Sleepera (którym głównie jeździliśmy) jest to 150 rupii. Generalnie jednak mieliśmy to szczęście, że jechaliśmy nieco przed sezonem, więc problemów z miejscami większych nie mieliśmy, brakowało jedynie pojedynczych biletów. Zamawialiśmy też bilety na zapas, czasem się pytali czemu tak i jak mówiliśmy że mamy bardzo napięty plan i nie ma innej możliwości, to odpuszczali. Oczywiście nie trzeba marnować czasu na dworcu i zamówić bilety przez internet. My nie zamawialiśmy, więc nie wiemy czy to działa. Co ważne - bilety z puli turystycznej kosztują tyle samo co z puli głównej.
Przy zakupie biletu, podczas płacenia w lokalnej walucie, powinno się mieć kwitek potwierdzający wymianę tejże. Nas jednak nigdy o to nie pytano. Trzeba również okazać kasjerowi wszystkie paszporty jakie są wypisane w formularzu i wskazać jedną osobę jako okaziciela biletu (i paszportu).
Trzeba wpisać również klasę, a tutaj naprawdę jest w czym wybierać:
  • AC class - pierwsza klasa z klimatyzacją - nie zdarzyło nam się jechać, taniej wychodzi przelot samolotem - jest kilka typów, dla 4 osób, dla 2, zamykane kabiny, udogodnienia typu prysznic; mają chyba też osobny personel
  • AC 2-tier (AC 2) - druga klasa z klimatyzacją - nie jechaliśmy - w dzień 4 miejsca siedzące, nocą rozkładane na 4 ławki do spania, ławki do spania znajdują się też na bocznej ścianie wzdłuż wagonu - są nieco krótsze i węższe niż te w przedziale; nie są zamykane, ale jest spuszczana zasłona, dostępne są koce, prześcieradła i poduszki;
  • AC 3-tier (AC 3) - trzecia klasa z klimatyzacją - zdarzyło się nam jechać z Bombaju na Goa - w dzień miejsca siedzące, na noc rozkłada się ławki do spania; 3 poziomy w przedziale i wzdłuż wagonu; w porównaniu ze Sleeperem wypada lepiej pod względem czystości, jeżdżą trochę inni ludzie; można zamówić prześcieradła, koce i poduszki; w nocy może przydać się śpiwór, bo przez tą klimatyzację bywa bardzo zimno, łatwo też o przeziębienie;
  • First class - pierwsza klasa bez klimatyzacji - nie testowaliśmy - podobna do AC
  • AC CC - krzesła lotnicze - nie znamy - jak sama nazwa wskazuje, miejsca siedzące z klimatyzacją, dobre na trasy dzienne
  • Sleeper - syf, kiła i mogiła - nasza ulubiona sypialniana klasa; nie było za czysto, nie było za pięknie, ale wygodnie i ciekawie; poznaliśmy mnóstwo świetnych osób, co rekompensuje wszystkie minusy; wbrew pogłoskom, karaluchów tudzież innego robactwa, nie uświadczyliśmy; w przedziale 3 ławki i 2 albo 3 wzdłuż ściany wagonu; jak poprzednio w dzień miejsca siedzące, po 21 (albo 22) ławki rozkładane do spania; innym plusem jest to, że mają białe szyby, więc można podziwiać widoki (w klasach z ac są przyciemniane), jako że są odsuwane - można też palić (jeśli konduktor nie widzi, a sąsiedzi się nie burzą); o chłód dbają 3 wentylatory zamocowane na suficie;
  • 2nd class - druga klasa, siedząca - nie jechaliśmy - nie polecana, ze względu na komfort jazdy jak i bezpieczeństwo, ale gdybyśmy mieli krótkie trasy, to pewnie byśmy zaliczyli; siedzi się z kozami i kurami pospołu, na drewnianych bądź plastikowych ławkach; bez rezerwacji, można się wbić na tzw. krzywy ryj



Powyżej: Stacja w Jaipurze. Wyjątkowo pusta, stosunkowo czysta.

Poniżej: Ta sama stacja. Widać wspomniane elektroniczne tablice z numerami wagonów. Perony czyste, za to na torowisku było wszystko, łącznie z ludzkimi odchodami i setkami (bez przesady!) upasionych szczurów. Gdzieś na jakimś blogu czytałam o "wychudłych, zarobaczonych szczurach" w Indiach - włożyć między bajki. Psy, jasne, ale szczury - NIGDY!




Czasem może się okazać, że wszystkie wolne miejsca w pociągu są zabookowane i wtedy dostaje się ze specjalnej puli tzw. RAC (Reservation Against Cancellation). Osoby które nie załapią się na RAC, wpadają na Waiting List. Z RAC czeka się aż ktoś z potwierdzonego biletu zrezygnuje i jeśli jest się pierwszym na liście, wpada się na zwolnione miejsce. Nawet jeśli tak się nie stanie, miejsce w pociągu ma się zapewnione - dzieli się wtedy z kimś jedną ławkę do siedzenia. Tak czy owak, trzeba sprawdzić na liście pasażerów swoje miejsce w pociągu. Status można sprawdzić teżprzez internet, po numerze PNR. Z WL jest już gorzej, poprostu czeka się aż wpadnie się chociaż na RAC. Z WL nie można wejść na pokład pociągu, choć pewnie parę rupii bakszyszu może załatwić sprawę. System trochę skomplikowany, nam na szczęście tylko raz zdarzyło się, że Justyna dostała drugie miejsce na RAC, które w dzień wyjazdu zostało potwierdzone.
Mamy bilet, pora odszukać odpowiedni pociąg. Szuka się wg. czterocyfrowego numeru podanego na bilecie. Początkowo może to sprawiać problem, ale przecież zawsze można kogoś zapytać. Na większych dworcach są elektroniczne tablice, tak że problem sam się rozwiązuje.
Ponadto na bieżąco są podawane informacje w megafonie, zarówno w języku angielskim jak i hindi. Po odnalezieniu pociągu, trzeba znaleźć przedział. Jeśli dworzec jest zelektronizowany, numery wyświetlą się przy każdym wagonie, na tabliczkach podwieszonych pod dachem. A jeśli nie, to czeka maraton przez peron. Przy długich, popularnych trasach, wagonów może być naprawdę dużo. Gdy jechaliśmy z Varanasi do Jaipuru, z jednego końca pociągu na drugi szło się chyba z 10 minut. Wtedy co prawda oznaczenia były, ale wagony były przemieszane i trochę się naszukaliśmy odpowiedniego.
Jeśli pociąg przyjedzie o czasie, to świetnie, a jeśli nie - to są Indie. Jak na taki ogromny kraj i na ilość ludzi jaka pociągami jeździ, to z czystym sumieniem i bez przekory mogę powiedzieć, że indyjska kolej to zorganizowany, prężenie działający organizm. W dodatku jeden z największych na świecie.




Powyżej: Znów Jaipur. Czy wspominałam już że pociągami w Indiach można dotrzeć prawie wszędzie?

Poniżej: Jedziemy do Jaisalmeru. Tu: Gosia, Spider i Waldek. Tak wygląda Sleeper za dnia. Ławki środkowe złożone, dzięki czemu można sobie usiąść. Najlepsze są ławki górne, bo można spać również w dzień, gdyż nie są składane.




Z głodu w indyjskim pociągu nie da się umrzeć, tak jak i z pragnienia. W ciągu dnia setki razy przechodzą sprzedawcy, oferując różne indyjskie specjały z kuchni fast food. Najlepsze są samosy z sosem pomidorowym. I słodkie kuleczki - gulab jamun. Można się uraczyć świeżo robioną sałatką owocową, której to nie polecam z masalą i solą. Odruch wymiotny gwarantowany. Jedzenie oferuje też obsługa pociągu. Za 25 rupii całkiem smaczna, o ile ciepła, kolacja (swoją drogą, tej niezjedzonej kolacji to sobie do dziś wybaczyć nie mogę, jak zresztą każdego zmarnowanego jedzenia w Indiach). Do picia można kupić butelkowaną wodę, colę, soczki w kartonikach i świetną (najlepsza na wodzie z pociągu!) masala chai i masala coffee za 5 rupii. Jeśli to wszystko za mało, na stacji można wysiąść i coś sobie dokupić. Zazwyczaj przystanki są na tyle długie, że jest czas by zrobić to i jeszcze kilka innych rzeczy. Na szczęście pociąg rusza wolno, a wcześniej daje sygnały dźwiękowe, tak, że niewielkie szanse by go zgubić.




Powyżej: Sleeper. Ławki wzdłuż ściany wagonu. Tutaj tylko dwa poziomy. Są też trójpoziomowe. Za to w tej był taki patent, że po rozłożeniu dolnej, tworzyły się przytulne siedziska ze stoliczkiem pośrodku.

Poniżej: Najlepszy sposób podróżowania. Krajobraz jak na dłoni i ten wiatr we włosach!



Zaraz po jedzeniu, ważnym tematem jest toaleta. Hinduski sposób załatwiania potrzeb fizjologicznych to temat rzeka (hehe), no i często temat żartów. W pociągach dostępne są dwa rodzaje toalet - indian style i western style. Na oczy nie widziałam pociągowego western style, za to miałam okazję poczuć. Jedynym słusznym, zdrowym i higienicznym sposobem załatwiania się jest sposób indyjski. Oczywiście pomijając część z lewą dłonią. W hotelach mieliśmy toalety w stylu europejskim, ale często w takim stanie, że jedyną opcją było łączenie obu stylów. Papier toaletowy w Indiach jest szeroko dostępny, ceny zaczynają się od 20 rupii, a więc są stosunkowo wysokie. Za te pieniądze można zjeść obiad. Ale wiadomo, za luksus trzeba płacić.
Z fekalnych ciekawostek pociągowych: niezapomnianym widokiem były rzędy hinduskich tyłków na polach. Umilały ranek. Te grupowe, ranne wypróżnienia mają związek z czystością rytualną. Po wszystkim idą się kąpać i przez kolejną dobę są rytualnie czyści. Dla Hindusów większość fizjologicznych czynności powoduje skażenie, zarówno ciała, jak i ducha. Pojęcie tego zależy oczywiście też od kasty, im wyższa, tym skrupulatniejsze baczenie na to. Wszystkie te dziwne ablucje, jak i np. obecność świętych krów, można wyjaśnić racjonalnie, ale to już temat na inną notkę.


Powyżej: Zakratowane okna są świetne. Chronią przed złodziejami i przed wydostaniem się z wraku w razie wypadku. Okna bez krat (służą jako wyjścia awaryjne) już nie są takie fajne. Jak ktoś nie uważa i wyjrzy przez okno, to może zostać skrócony o głowę.

Poniżej: Matys w ulubionej pozycji horyzontalnej. Nad głową - nielegalnie rozłożona środkowa ławka. Gosia i Spiderek pozują z mapą do zdjęcia, a Waldka trochę wcięło. Dwie Justyny, poza kadrem, czytają.



Jeśli chodzi o sprawy bezpieczeństwa w podróży, do zabezpieczania bagażu polecane są łańcuchy. Można je kupić, wraz z kłódką, na każdej stacji. My nie mieliśmy i uznaliśmy że nie są potrzebne. Widzieliśmy jedynie kilku tubylców którzy stosowali. Plecaki z nabardziej wartościowymi rzeczami trzymaliśmy pod głową.
W pociągu przydatna jest latarka / czołówka, czy to do czytania, gdy już wszyscy śpią, czy do odnalezienia w nocy drogi do toalety. Generalnie, czołówka w podróż po Indiach to dobra rzecz, myśmy mieli, ale używaliśmy sporadycznie. Ale mieć warto. Prąd często pada, więc jeśli będąc w terenie chce się wrócić do miejsca noclegu, światło może znacznie ułatwić sprawę.


Powyżej: Żeby wejść na górną ławkę, trzeba się trochę powspinać. Spanie na najwyższym poziomie jest najlepsze, bo: ma się widok na wszystkich, ryzyko okradzenia jest minimalne, w dzień można poudawać chorego i odespać nieprzespaną noc, a z sąsiadem z przedzialu obok można pogadać przez kraty. Nie jest fajne, gdy: głowa zostaje systematycznie skalpowana przez wentylatory, gdy się próbuje siadać i gdy podczas prób siadania zalicza się bliskie spotkania z sufitem.

Poniżej: W drodze do Varanasi. Tak wygląda kawałek listy pasażerów danego wagonu. fot. Spider.



Dla mnie, podróż do Indii, bez podróżowania pociągiem, nie wydaje się pełna. Hindusi są zazwyczaj mili i otwarci, ale zdystansowani. Kilkugodzinna, wspólna podróż pozwalała ten dystans nieco skrócić. Raczej niewiele czasu jest na poznawanie ludzi pomiędzy zwiedzaniem, więc dla niektórych pociąg to może być jedyna szansa poznania tubylca. Nie da się inaczej poznać, albo przynajmniej próbować, Indii, jak przez ludzi. Bez podróżowania komunikacja zbiorową, Indie można jedynie zobaczyć.
O samych znajomościach jakie zawarliśmy w pociągu, możnaby napisać książkę. Twarze się zacierają, pamięta się rozmowy. Godziny spędzone na dysputach o wszystkim i o niczym. Każdy z nas wyniósł z tego coś, a dla wielu z nich była to jedyna okazja by porozmawiać z obywatelami z egzotycznej Polski. Większość Hindusów z którymi rozmawialiśmy, nawet nie wiedziała gdzie nasz kraj leży (raz trafił się osobnik twierdzący że w Afryce; umiejscowienie Rosji za to znał każdy). Jak inaczej odkryć, że mimo wszystkich, tak ogromnych przecież, różnic kulturowych, wszyscy myślimy podobnie. Mamy te same problemy i te same zmartwienia.
I przy tym wszystkim, przy tych masach ludzi, nigdy nie czułam się zagrożona. Nikt nas nie okradł, ani nawet nie próbował. Dzielono się z nami jedzeniem, zapraszano do domów, a nigdy od nas niczego nie chciano. To trochę tak, jakby Indie pokazały nam inną twarz. Jak to by powiedział Spiderek - to je nieuwierzitelne!

Komentarze

tomek pisze…
Rewelacyjny wpis i długi :)! Ogólnie masa przydatnych informacji... jeśli o mnie chodzi to:

1. widziałem przez 26 dni w Indiach tylko 1,5 szczura -jednego właśnie na dworcu ale w Delhi (pół szczura w Leh w Ladakhu drugie pół chyba było przez coś zjedzone) i wielce ubolewam nad tym że nie widziałem ich więcej ;)

2. moim zdaniem najlepsza ławka (podczas upałów a w Delhi trafiło nam się 48 stopni) to ta składana z dwóch części (ułożona wzdłuż pociągu) naprawdę wieje wtedy tyle ile potrzeba czyli dużo!

3. ta klimatyczna śpiąca klasa to chyba dokładnie Second Class Sleeper bo podobno jest jeszcze First Class Sleeper ale nie widziałem :)

pozdrawiam miło było przeczytać i powspominać :)
tomek pisze…
sprawdziłem i już wiem o co mi chodziło z tą First Class Sleeper ;) konkretnie o sleepera z klimą :) ale bez klimatu...

a co do łańcucha to jednak polecam używać bo 100 razy cie nie okradną a za 101 tak -jak ktoś mądry zauważył że dla 99% hindusów kradzież to tabu ale pozostała część wystarczy ;)
Anonimowy pisze…
http://markonzo.edu http://blog.tellurideskiresort.com/members/esomeprazole.aspx http://aviary.com/artists/protonix http://profiles.friendster.com/lexapro#moreabout http://www.fiql.com/blogs/Nifedipine http://inderal.indieword.com/ stansted jicagynvi http://www.ecometro.com/Community/members/buy-vicodin-online.aspx

Popularne posty z tego bloga

DELHI 22 x

VARANASI 24 x

JODHPUR 1 xi